Męczy Cię żmudne, mechaniczne wkuwanie, masz problem z zapamiętaniem listy zakupów, czy planu pracy? Chcesz mieć super pamięć i jednocześnie rozwinąć swoją kreatywność i wyobraźnię? Idealnym rozwiązaniem dla Ciebie jest Łańcuchowa Metoda Skojarzeń! Być może coś już o niej słyszałeś, być może próbowałeś stosować. Dla wielu osób jest to najlepsza technika treningowa! Istnieje jednak mnóstwo plotek i mitów na jej temat, które często powodują, że nigdy nie osiągamy ostatniego stadium opanowania, czyli automatyzmu. Jeśli chcesz poznać tajniki tej metody i sprawić, by zmieniła Twoje życie na lepsze – czytaj dalej!
Jak zapamiętywać Łańcuchową Metodą Skojarzeń?
Zasada jest bardzo prosta. Chcesz zapamiętać ciąg wyrazów, na przykład listę zakupów. Przypuśćmy, że są one następujące: chleb, pomidory, woreczki do lodu, płyn do mycia naczyń. Co teraz musisz zrobić? Stworzyć zabawne, zaskakujące skojarzenia, łącząc wyrazy 1 i 2, 2 i 3, 3 i 4. Dodatkowo najlepiej jest skojarzyć pierwszy wyraz ze sobą (tworząc parę ja i 1 wyraz), aby mieć pewność, że zapamiętamy początek listy. Czyli w sumie tworzymy 4 pary skojarzeń (w dalszej części artykułu oznaczone numerami od 1 do 4) Nic trudnego, prawda? A jednak wiele osób poddaje się już przy pierwszym skojarzeniu… Dlaczego? Najczęściej dlatego, że podczas tworzenia skojarzeń nieświadomie popełniamy szereg błędów, które obniżają skuteczność metody, a tym samym zniechęcają nas do dalszej pracy.
Najczęstsze błędy, czyli czego robić nie wolno
Zbyt banalne skojarzenia
- zamiast dziwacznych, zaskakujących scen, wyobrażamy sobie zwykłe, codzienne sytuacje
Na przykład:
(1) siedzę przy stole i jem chleb, (2) na kromce chleba układam pomidory, (3) pomidor spada mi z kanapki na woreczki do lodu, (4) woreczki do lodu znajdują się w zlewie, do którego wlewa się płyn do naczyń
Niby wszystko OK, ale zauważ, że nawet nie wyszliśmy z kuchni! Te sceny są zbyt banalne, zbyt rzeczywiste, nie różnią się bardzo od codziennych myśli.
Brak jasnej struktury łańcuszka
- czyli zamiast „połączonych ogniwek” (1 i 2), (2 i 3), (3 i 4)…, kojarzymy 1 i 2 i 3 i 4…
Na przykład:
(1) jem kromkę chleba (2) z pomidorem, (3) w drugiej ręce trzymam woreczki do lodu (4) napełnione płynem do naczyń
Wszystko dzieje się jednocześnie! Przypominając sobie taką wizję nie będziesz wiedział który wyraz zapamiętywałeś jako pierwszy, który był drugi itd… Poza tym w takim chaosie bardzo łatwo jakiś wyraz przeoczyć.
Statyczne wizje
- zamiast dynamicznej sceny wyobrażamy sobie po prostu dwa przedmioty, leżące obok siebie
Na przykład:
(1) ja trzymam chleb, (2) chleb leży obok pomidora, (3) pomidor leży obok woreczków do lodu, (4) woreczki do lodu leżą obok płynu do mycia naczyń
Najgorszy z możliwych sposobów zapamiętywania, choć dość często spotykany. Nic się nie dzieje, nie ma żadnego powiązania między zapamiętywanymi wyrazami. Czyli generalnie nuda, a nasz mózg bardzo nudy nie lubi.
Brak połączenia między ogniwami
- zamiast dołączać kolejne ogniwa do siebie, wykorzystując do tego wspólny wyraz, tworzymy zupełnie oddzielne wizje dla każdego z ogniw
Na przykład:
(1) Wchodzę do kuchni, otwieram szafkę, a z niej wysypuje się na mnie kilkadziesiąt wielkich chlebów. (2) Na stole leży chleb, który nagle zaczyna pęcznieć i puchnąć, aż w końcu wyskakują z niego pomidory – małe, średnie, duże! Strzelają w górę, pod sufit, jak z wulkanu i rozsypują się wszędzie dookoła. (3) Pomidor z oczami i buzią jest bardzo niezadowolony z upału, potwornie się męczy, próbuje wachlować się liściem, ale nic mu nie pomaga, w końcu postanawia się porządnie ochłodzić, idzie do lodówki i wyjmuje całe mnóstwo gigantycznych woreczków do lodu, biegnie do wanny i okłada się tymi woreczkami, dodatkowo napuszczając zimną wodę, wreszcie odczuwa ulgę i pluska się radośnie, z uśmiechem. (4) Mamy zwyczajne woreczki do lodu, z zamrożonymi kostkami, zadowoleni wrzucamy je do drinka, nagle przychodzi nasz kolega i pokazuje nam swojego drinka, z gigantyczną pianą! Jesteśmy zafascynowani, pytamy jak to zrobił. On na to, że aby uzyskać taki efekt trzeba napełnić woreczki… płynem do mycia naczyń!! I pokazuje nam jak to robi – bierze woreczek i nalewa płyn, wkłada do zamrażarki, potem wyciąga już zamarznięte i wrzuca do drinka, w którym zaczyna się wytwarzać gigantyczna piana, o zapachu płynu. Na koniec pożyczamy płyn od kolegi i idziemy sami wypróbować sposób.
Powyższe skojarzenia same w sobie są całkiem dobre, jednak mają podstawową wadę – poszczególne ogniwa nie są ze sobą powiązane. Pomidorki ze skojarzenia drugiego nie mają nic wspólnego z pomidorem ze skojarzenia trzeciego. Brak takiego powiązania może sprawić, że nawet świetnie skojarzone wyrazy nie będą zapamiętane, gdyż w tej metodzie musimy kojarzyć ze sobą także ogniwa!
Brak fabularyzowania
- wyobrażamy sobie krótkie sceny, lub „zdjęcia scen”, bez fabularnej opowieści (kto, co, gdzie i dlaczego?)
Jako przykłady posłużą nam tutaj skojarzenia z poprzedniego punktu. Zauważyłeś, że dwa z nich są krótsze, a pozostałe dłuższe? Różni je właśnie stopień sfabularyzowania. Pierwsze skojarzenia to krótkie sceny-obrazy. Widzimy jak zasypują nas chleby i jak z chleba wyskakują pomidory. Nie ma tam jednak tej fabularnej otoczki, historii, emocjonującej opowieści, która sprawi, że zapamiętamy wizję na dłużej. Kiedy natomiast wyobrażamy sobie pomidora, który najpierw umiera z powodu upału, a potem przeżywa ulgę, pławiąc się w wannie w woreczkach z lodem… Utożsamiamy się z jego emocjami, uruchamiamy wiele zmysłów, uaktywniamy większą część naszego mózgu, dzięki czemu skojarzenia znacznie lepiej zapadają nam w pamięć. Dlatego na początku treningu powinniśmy poświęcić maksymalnie dużo czasu na wymyślanie barwnych, zaskakujących opowieści. Gdy nabierzemy wprawy, intensywnie trenując wyobraźnię i pamięć, czas tworzenia dobrego skojarzenia skróci się znacznie. W fazie automatyzmu wymyślenie fabularnej historii do jednej pary wyrazów zajmie Ci najwyżej… 10 sekund!
Jak to osiągnąć? O tym przeczytasz w II części artykułu.